niedziela, 31 marca 2013
This Is The End :C
Uwaga ! Ważna informacja dla wszystkich czytających mojego bloga !Niestety ! Muszę zawiesić tego bloga, z powodu braku weny i pomysłów na dalsze rozdziały ; /.
poniedziałek, 18 lutego 2013
Rozdział 30
Obudziłam się...szczęśliwa.... Dopiero po kilku minutach uświadomiłam sobie, że nie mam ani jednego powodu do szczęścia. Zostało mi niewiele. To przykre. Muszę zostawić Natt, Zayn'a i resztę chłopaków z zespołu....Filip...nie potrafię opisać bólu, jaki wiąże się z utratą brata. Tak, miałam jeszcze rodziców, ale oni wyjechali. Nie chcieli mnie znać, zostawili mnie samą z problemami. Poczułam, że nie mam do kogo z tym pójść...Zayn już wystarczająco cierpi przeze mnie...Postanowiłam, że muszę coś zrobić....
-Zayn....-weszłam do pokoju chłopaka i szepnęłam mu do ucha - ..Choć proszę , musimy poważnie porozmawiać...
Chłopak natychmiast otworzył oczy...Pociągnęłam go za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz.
-Co mi chciałaś powiedzieć ? - powiedział, a w jego oczach pojawiły się znajome iskierki..
Iskierki, w których się zakochałam, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy, iskierki, w których tkwiła ta pewna czułość, w które mogłam się zapatrzeć, w nich umrzeć i narodzić się na nowo...
-Wyjedziesz ze mną do Anglii ? - czułam, że zaprzeczy
Ale on tylko się uśmiechnął..
-Jasne, że tak . Możemy pojechać nawet już dzisiaj. Możemy jechać wszyscy . Możemy jechać nawet teraz...
Rzuciłam się na niego ze szczęścia. Zrozumiałam, że to właśnie w Londynie, w miejscu, gdzie go poznałam, chciałam umrzeć.
-Idź się spakować . Ja obudzę resztę . - polecił Malik
Zrobiłam, co kazał. Spakowałam się szybko. Po niecałej godzinie wszyscy już stali na nogach, spakowani i gotowi na wyjazd do Londynu.
-Gotowi ? - upewnił się Zayn
-Jak zawsze - zapewnił Nialler
Wybiegliśmy z mojego domu i pobiegliśmy na lotnisko. Zayn załatwił nam bilety i już za kilka godzin powinniśmy być w Londynie. Jestem nadzwyczaj szczęśliwa. Podczas czekania Horan nieco zgłodniał , więc musieliśmy biec po coś do jedzenia. Gdy zaopatrzyliśmy się w 5 toreb jedzenia byliśmy pewni, że z Irlandczykiem mamy spokój na jakieś 3 godziny . W końcu doczekaliśmy się chwili, w której spokojnie mogliśmy wsiąść do samolotu. Siedziałam obok Natt, a chłopcy za nami.
-Czyli jak to teraz będzie . ? Zostajemy w Londynie forever ? - uśmiechnęła się przyjaciółka
-To marzenie. Zostać do późnej starości w Anglii...z chłopakami, z tobą....nie podoba mi się perspektywa tego, że zostało mi niewiele tygodni, że to ostatnie chwile spędzone z wami...
-Wszystko się ułoży...bądź dzielna...zawsze będziemy z tobą..i tak jak na taki stan jesteś nadzwyczaj spokojna..
-Dzięki. Ale i tak uważam , że to szczęście, że nie dożyłam starości.
-Ale dlaczego ? - widocznie tym zaciekawiłam Natalię
-Nie będę musiała patrzeć , jak Zayn, ty, albo ktokolwiek inny z zespołu umiera. Jak to się mówi.. " Jeżeli ty będziesz żył sto lat to ja sto lat minus jeden, żebym nigdy nie musiała za tobą tęsknić ".
-Mądre. Ale i tak nie wyobrażam sobie życia, gdybyś umarła...
-Masz jeszcze Niall'a. On cie kocha.
-Fakt, ale kto wie co się stanie w przyszłości ? Prawda, że jest mi bardzo bliski, ale co jak się rozstaniemy ?
-Myślę, że to raczej nie możliwe. Nialler ma świra na twoim punkcie. Zobaczysz, wszystko się ułoży...
-A co będzie z Zaynem ? Przecież ... Nie wyobrażam sobie jak on przeżyje to wszystko...Bez ciebie...
-Da sobie radę....poza tym i tak zawsze będę blisko niego...w końcu mogłabym go zamienić z tlenem.
-Gdybyśmy tak mogły spędzić ze sobą więcej czasu....
-W końcu tylko ty mi zostałaś...-stwierdziłam spokojnie
-Masz jeszcze rodziców. Kochają cię. Martwią się o ciebie..-zaczęła Natt, ale ja nie dałam jej skończyć
-...i takich, którzy nie wiedzą, że za niedługo odejdę, dobrze się bawiących podczas gdy ja cierpię i takich, którzy ani razu nie zadzwonili...masz rację...bardzo mnie kochają....
Przyjaciółka nie wiedziała co ma na to powiedzieć. Zatkałam ją... Od tej chwili nastała cisza. Założyłam słuchawki i puściłam sobie Demi Lovato - Catch Me . Tyle przemyśleń w mojej głowie. Czułam się doskonale, wspaniale, jakbym w ogóle nie była na nic chora. Niestety w rzeczywistości było całkowicie inaczej. Wszyscy są tacy zdenerwowani, smutni...nigdy już nie będzie jak dawniej....nagle popadłam w szpony głębokiego snu..
-Aga ! Wstawaj ! Boże, ona żyje ? - darła się na cały pokład Natt
-NATALIA ! Żyje , rozumiesz ?! Jestem tu, oddycham ! Ja po prostu zasnęłam ! Spać mi już nie wolno !?
-Czyli wszystko z nią okej . - Hazza puścił oko do Natalii.
Powoli wyszliśmy z samolotu. Dostaliśmy bagaże do ręki i pojechaliśmy do hotelu, w którym mieliśmy spędzić czas aż do końca życia (określając z mojej perspektywy ;) ). Weszłyśmy z Natalią do pokoju, w którym niegdyś zapoznałam się z chłopakami z One Direction. Rozpakowałyśmy walizki i zeszłyśmy na dół do reszty.
-Mogę z tobą pogadać ? - spytał Zayn
-O każdej godzinie i o każdej porze...-wysłałam w jego stronę ciepły uśmiech, na co w jego oczach pojawiły się dawne, znajome iskierki
Weszliśmy do mojego pokoju..
-To o czym chciałeś pogadać ? - spytałam
-Masz ładne oczy....
-O tym chciałeś pogadać ? - zaśmiałam się
-Niezupełnie. Chciałbym spędzić z tobą czas...
-Właśnie spędzasz...-nie rozumiałam o co chodzi
W tedy mnie pocałował.... Cały czas siedzieliśmy obok łóżka patrząc sobie w oczy...
-Będzie mi tego brakowało...-powiedział coś chyba po godzinie Zayn
-Jeszcze nie odchodzę...
-Będzie mi brakowało tego ciepła, tych iskierek w twoich oczach, twojego dotyku i twoich pocałunków, twojej obecności...Ciebie...
-Zayn...to znaczy...mi Ciebie też okropnie będzie brakować...ale ja zawsze będę z tobą..obok ciebie...nawet śmierć nas nie rozłączy....
-A tak liczyłem na to, że choć raz będę szczęśliwy, że zostanę z tobą do końca życia...
-Wiesz, możesz znaleźć sobie drugą...-rzuciłam w niego poduszką
-Myślisz, że którakolwiek dziewczyna tak po prostu może cię zastąpić ? - spytał z uśmiechem
-Wiesz..na świecie jest miliony dziewczyn...
-Z chmur pada miliony kropel deszczu. Wszystkie niby takie same, ale w rzeczywistości każda inna...Nikt ciebie nigdy nie zastąpi...
Przygryzłam wargę...okropnie mi schlebiał....a ja co mam mu powiedzieć ? Nie wiem...
-Hmm...na pewno potrzebowałbyś dziewczyny, która by była dobra z angielskiego....
Zaśmiał się
-Dlaczego tak myślisz ? - spytał przez śmiech
-Bo ona umiałaby wyrazić co do ciebie czuje w tak piękny sposób jak ty właśnie wyraziłeś to mi..
-Lepiej bym tego nie ujął.
-Kpisz ze mnie ? -zaśmiałam się
-Nie.
-Tak..
-Nie...
-Tak...
-Nie ! - powiedział stanowczo przez śmiech...
-Kłamiesz, ale i tak cię kocham .
Rozbawiłam go tym. Przytulił mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Zeszliśmy na dół do reszty...w końcu przyjechałam tu też razem z nimi. Gadaliśmy i oglądaliśmy filmy do późna. Nialler zdążył już pochłonąć prawie całe zapasy kanapek, które ze sobą spakował z Polski. Jak to ujął ; " Polska szynka jest najlepsza ! ". Przez resztę filmu narzekał na brak jedzenia. Biedny blondyn . Żal mi się go zrobiło...
-No to my już idziemy spać...-wydała rozkaz Natt
-Tak...padam z nóg..
Pożegnałyśmy się z chłopakami i powędrowałyśmy na górę do naszego pokoju. Umyłyśmy się i poszłyśmy do łóżek. Od razu zasnęłyśmy....
wtorek, 22 stycznia 2013
Rozdział 29
Oczami Agi :Już nie spałam, ale nie otwierałam również oczu.....dlaczego zawsze mi się coś chrzani.... cholernie się bałam....bałam się tęsknoty za Zaynem....W końcu postanowiłam otworzyć oczy.....
Rozejrzałam się po pokoju....Zayn siedział na swoim materacu i obserwował mnie z uśmiechem...
-Dzień Dobry... - powiedział czule
-Hej.....-szepnęłam.....teraz bałam się mu spojrzeć w oczy....
-Wychodzisz ze szpitala .... - powiedział powoli
-Czyli jednak nie jestem chora ?! To było zwykłe omdlenie ?! - mówiłam z nadzieją
Słysząc moje słowa chłopak schylił głowę i spoważniał...
-Jesteś chora.....ale guz jest za duży....jakby go wycięli, wycięli by ci również połowę mózgu, a bez niego byś nie potrafiła funkcjonować....pozwolili ci wyjść....abyś w szczęściu i w domu spędziła te ostatnie dni.... - przyszedł i mnie pocałował.
Nie potrafiłam się uśmiechać....Jak do tego doszło ? Nic nie czułam, żadnych objawów......
Po godzinie od tej rozmowy wychodziliśmy już ze szpitala i skierowaliśmy się w stronę mojego domu...Szłam bez słowa, a Malik nie odrywał ode mnie wzroku...Postanowiłam skierować moje spojrzenie również w jego stronę....ile go jeszcze będę widzieć.... Pewnie myślał podobnie.... Dotarliśmy w końcu pod progi mojego domu... Ledwo do niego weszłam skierowałam się w stronę pokoju mojego i Natt....Widziałam na sobie spojrzenia pozostałych, ale teraz to mnie nie interesowało.....miałam szeroki parapet ....usiadłam na nim i spojrzałam za okno..... Zayn zaraz przysiadł obok mnie.... Otarł mi łzę....
-Agnieszka....
Spojrzałam w jego stronę pytająco...
-Kocham cię....ale nie kocham cię jak chłopak dziewczynę....Kocham cię o wiele mocniej....nawet nie wiesz ile bym dał, żebym to ja był chory....nie cierpiałabyś....a ja nie cierpiałbym z tobą.....Jesteś dla mnie wszystkim.....Proszę....przez te ostatnie dni pokaż uśmiech....dla mnie....walcz.... - powiedział czule patrząc mi głęboko w oczy...czułam, że to co mówił było szczere...
-Ale....- mówiliśmy bardzo cicho....
-Nie bój się.....ja zawsze będę obok ciebie...żadna śmierć nas nie rozłączy, zawsze będziemy razem..... Przysięgam...
Uśmiechnęłam się....wiem...nie wysiliłam się z reakcją, ale nie stać mnie było na więcej....
Nagle zadzwonił mój telefon.... Spojrzałam na numer i natychmiast odebrałam..
-Halo ?
-Dzień dobry ! Pani Agnieszko, pani brat nazywa się Filip ?? - spytał nieznajomy
-Tak, a kto pyta ?
-Pani doktor Angelika Lessman....Pani brat leży w szpitalu....jechał na motorze, kiedy wjechał w niego tir.....walczymy o jego życie....
Ile jeszcze przykrych niespodzianek spotka mnie w życiu ? Filip nie może umrzeć, w tedy się po prostu załamie....
-Zayn...musisz iść ze mną do szpitala...natychmiast... - powiedziałam półgłosem, na co Malik po prostu ze mną tam poszedł.
Do szpitala prawie biegliśmy...Po drodze opisywałam chłopakowi co się wydarzyło i kto dzwonił...
Dotarliśmy do szpitala, a zaraz później do sali, w której leżał Filip. Ostrożnie weszłam do tego pomieszczenia, ręce miałam lodowate ze strachu... Spojrzałam na Zayna przez dosłownie sekundę....mój wzrok nie ukrywał już emocji....oczy miałam przepełnione bólem... Mój brat leżał na łóżku całkowicie bezradny.... Podbiegłam do niego...
-Filip .. ! - szepnęłam
-Agusiu....jak ja cie dawno nie widziałem..... ale wyrosłaś.....-mówił z trudem, a w moich oczach pojawiły się łzy...- Szkoda, że mieliśmy dla siebie tak mało czasu...
-Filip...co ty mówisz .. ? - nie umiałam znaleźć słów
-Wiesz co...na mnie już pora...cieszę cie, że mogłem cię jeszcze zobaczyć..
W tej chwili jego serce stanęło...Lekarze nas odtrącili, a ja krzyczałam wniebogłosy...
-Aga....-złapał mnie za rękę na holu szpitalnym Zayn - On już nie wróci..
Schyliłam głowę...wszystko tak nagle prysło....całe moje szczęście...teraz już nie mam nikogo oprócz Zayna, a za niedługo i on zostanie sam.....
-Chcesz coś zjeść ? - spytał troskliwie Malik
-Nie, dzięki...-szepnęłam
-Przykro mi....przepraszam....
-To nie twoja wina...Raczej moja...gdybym nie pojechała do Londynu nigdy bym cię nie poznała ... i jakbym umierała nie czułbyś się tak kiepsko jak teraz...
-Przez to, że przyjechałaś do Londynu, czuję, że jesteś jedyną osobą na Ziemi, którą naprawdę kocham ...
Spojrzałam na niego..nie odrywał ode mnie wzroku ...
-Wracamy do domu ? - spytał cicho
-Tak....
Wyszliśmy więc ze szpitala i ruszyliśmy w stronę mojego domu....W nim zastaliśmy zmartwioną Natt i resztę chłopaków z 1D...nie przywitałam się z nimi, poszłam do swojego pokoju...chciałam zostać sama...Siedziałam skulona na parapecie i myślałam nad wieloma rzeczami....Kiedy nastała noc zwyczajnie zasnęłam....Dlaczego wszystko co piękne tak szybko się kończy ? ??
sobota, 5 stycznia 2013
Rozdział 28
Sen o motocyklisty ciągle mi się śnił.... Miałam tego dość, a jednocześnie coraz bardziej się go bałam.....Obudziłam się przecierając ręką twarz....Poszłam krokiem typu " zoombiee XD" do łazienki się ogarnąć, a następnie weszłam do kuchni.... Szeroko otwarłam oczy...Głowa Nialla była w lodówce...
-Ekhm....-mruknęłam trochę przez śmiech
-Ooo ! - podskoczył i uderzył głową z całej siły o górę lodówki- Jauć.....cześć Aga....Nie będziesz .... ?
-Nie, nie będę zła za to, że wyjadłeś mi prawie całą lodówkę.. - poklepałam go po ramieniu...
-Jesteś głodna ? - spytał po chwili Irlandczyk
-Nie, w ogóle od pewnego czasu....Gdzie reszta ? - spytałam ziewając
-Wyszli na poranny spacer...właściwie to już zaraz powinni wrócić....-odparł z pełną buzią blondyn
-To dobrze.... bo nie za dobrze się czuję.....
-Co ci jest ? Coś się stało ? Pokłóciłaś się z Zaynem ? - dopytywał się
-Broń Boże ! Okropnie kręci mi się w głowie....
-Weź apap ... - uśmiechnął się do mnie Niall
-Nie pomaga.... trudno jakoś się przeżyje ... - stwierdziłam
-Ja bym już leciał do lekarza .. - zaśmiał się Horan
-Ale ja nie jestem tobą.... - odpowiedziałam z uśmiechem
Usłyszałam otwierające się drzwi i zauważyłam resztę zespołu oraz Natt.
-Hejj ! - powitali mnie i Niallera wszyscy
-Hej...-odpowiedzieliśmy z Niallerem
-Wróciliśmy ... - wyszczerzył zęby w uśmiechu Zayn
-Zauważyłam....- widziałam Zayna potrójnie, na którego tu się patrzeć ; o ?
-Ejj coś nie tak ? - dopytywał się wesoło
-Wszystko gra... Tylko....muszę iść po telefon...-wymyśliłam....
Poszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Oblałam twarz lodowatą wodą....coś było ze mną nie tak...Nagle po prostu straciłam kontrolę...
Oczami Nialla :
Usłyszałem huk dobiegający najprawdopodobniej z łazienki. Postanowiłem sprawdzić czy coś się nie stało , z resztą inni się śmiali i wesoło gawędzili, nie mogli nic usłyszeć, a Aga dość długo się nie pojawiała...W pokoju jej nie było, otwarłem drzwi z łazienki....
-Cholera jasna ! Dzwońcie na karetkę ! Adze coś się stało... !
Leżała na ziemi. Reszta natychmiast się zjawiła.
-Jezus Maria ! - zawołała Natt
Zayn stał przerażony, tak samo jak Liam i Louis . Hazza pochwycił telefon i zadzwonił na pogotowie.
Po chwili Aga leżała już w szpitalu (znowu xd) , a my obok sali, w której obecnie była z lekarką.
Po kilku godzinach pani doktor wyszła z gabinetu i zwróciła się ku nam....
-Ona przecież tylko omdlała, czemu pani tak długo nie wychodziła ?! - oburzył się zdenerwowany Zayn, Harry go chwycił...w tej chwili mógł zrobić coś głupiego
-Zrobiliśmy dodatkowo tomografię, jak zawsze kiedy mamy pacjentów z takimi objawami jak wasza koleżanka.... Mam przykrą wiadomość....
-Umarła ?! Nie ! Na pewno nie ! - darł się na cały szpital Zayn, który zachowywał się jak nawiedzony
-Nie....ale już niewiele jej zostało....
-Co jej jest ? - spytała Natt....chwyciła mnie za rękę...mocno biło mi serce
-Jest chora....na raka mózgu....zbyt późno go wykryliśmy.....nie jesteśmy w stanie już nic zrobić..
Wszyscy zbledliśmy, Natt zaczęła płakać, ale najgorzej wyglądał Malik.....zblednął, myślałem, że zaraz sam omdleje...nie wiedział jak zareagować, co ma zrobić... Chciałbym móc go pocieszyć, ale wątpię, by kiedykolwiek się już uśmiechnął...
-Czy ona wie .. ? - spytał Zayn cicho...
-Nie...chcieliśmy, by powiedział jej to ktoś bliski ... - odparła pani doktor
-Ile jej zostało... ? - mówił coraz ciszej, już prawie nieusłyszalnie mulat....
-Może miesiąc wytrzymie......
Zayn schylił głowę ..... Współczułem mu całym sercem, ale cóż miałem zrobić.... Już nigdy nie będzie jak dawniej...
-Mogę wejść do sali ? - spytał po chwili Malik
-Wolałabym nie, ale jak panu bardzo zależy to nie mogę pana powstrzymać...
Zayn wszedł do sali...nie wiedziałem, czy płacze, czy wzdycha....zaraz zamknął za sobą drzwi...
Oczami Zayna :
Agnieszka leżała w łóżku szpitalnym niczym śpiąca królewna... Była blada...nic nie wykazywało tego, co powiedziała mi lekarka, nie potrafiłem w to uwierzyć....głowę miała lekko przechyloną w bok....Usiadłem na ziemi, w miejscu , do którego jej głowa była przechylona...Dlaczego zawsze mi się musi coś schrzanić ? Przecież było tak pięknie....dlaczego...dlaczego.....patrzałem na nią i ciągle zadawałem sobie jedno i to samo pytanie....Mogliśmy tyle czasu spędzić razem....Czule przełożyłem jej kosmyk włosów za ucho....
Nagle jej powieki zaczęły się lekko otwierać....
-Zayn.... - wyszeptała....
Uśmiechnąłem się do niej z bólem....moje serce było rozdarte, żaden plaster go już nie umiał zakleić....tylko dla niej pojawił się ten uśmiech na mojej twarzy...A ona jeszcze o niczym nie wiedziała...I jak ja to mam jej powiedzieć ....
-Coś się stało ? - spytała po chwili
-Nie....to znaczy tak....nie wiem jak ci to powiedzieć.... - byłem bezradny....
-Po prostu powiedz...-lekko się uśmiechnęła... po policzku popłynęła mi pojedyńcza łza...ile jeszcze takich momentów przeżyjemy razem ...
-Aga....lekarka powiedziała....to znaczy robili ci tomografię i.... - schyliłem głowę...nie chciałem, żeby zobaczyła, że płaczę, muszę być silny....musi mieć kogoś, na kim będzie mogła się oprzeć przez ten okres..- niewiele ci zostało....-ostatnie słowa wypowiedziałem szeptem.....
-To znaczy ... ? - w jej słowach tkwiła nutka strachu, ale i smutku...
-Masz raka mózgu...za późno wykryli....został ci najwięcej miesiąc.... - nie umiałem spojrzeć jej w oczy w tamtym momencie...odwróciłem wzrok...
Przysiadła na łóżku....zareagowała jak ja....pojedyńcza łza spłynęła po jej policzku....chwyciłem ją za rękę i usiadłem obok niej....Przytuliłem ją mocno do siebie..... muszę to robić jak najczęściej.. siedzieliśmy tak bez słowa...bez niczego ... wieczorem, kiedy lekarka przyszła mnie wygonić z sali powiedziałem, że nigdzie nie idę....chcę być z nią cały ten miesiąc... Bezsilna pani doktor rozłożyła mi materac w sali, w której leżała Aga....
-Słodkich snów.....-uśmiechnąłem się do niej i otarłem jej łzy.....
Odwzajemniła uśmiech....Po chwili poszedłem usiąść na swoim materacu....Chciałem zasnąć, choć wiem, że dziś nie zmrużę oka.... Myślałem więc , ciągle słuchając piosenki Ola - Jej ostatni rok .... tak bardzo chciałem, żeby to się nie skończyło jak w tej piosence....widziałem małe światełko w ciemności, ale one gasło...
czwartek, 3 stycznia 2013
Rozdział 27
Obudziłam się rano. Dzisiaj przyjeżdżają do nas 1D. Wybiegłam z łóżka i poszłam się ogarnąć. Wróciłam do sypialni a Natt w niej nie było. Zdziwiło mnie to, zazwyczaj dalej śpi. Weszłam do kuchni, a tam Natt sobie siedzi i wcina bułkę. Zawału bym przez nią dostała, wszystko tylko bez takich, zachodzenie w kuchni, człowiek nawet spokojnie do swojej kuchni wejść nie może ..
-O Jezu ! Nati ! - chwyciłam się za serce
-Hmm ? - wolno przeżuwała bułkę
-ee ? Chłopcy przyjeżdżają ? - wzruszyłam ramionami
Nati wypluła bułkę i zaczęła piszczeć na cały dom. Ależ ona ma donośny głosik :D !. Zaczęła biegać wokół mnie i robić dziwne rzeczy .
-Nati uspokój się ! . - potrząsnęłam nią na co tylko coś mruknęła
-Już okej okej.... - zaczęła głośno oddychać
-Co robimy na obiad ? - spytałam - Na czas przyjechania chłopaków, wiesz...
-Jajecznice ?
-Jajecznice ?! POWALIŁO CIĘ !? DO NAS ONE DIRECTION PRZYJEŻDŻA A TY IM CHCESZ UGOTOWAĆ "JAJECZNICE " ???!! - wybuchłam
Nati parsknęła śmiechem, ja w tym nic śmiesznego nie widziałam . Chociaż śmiech Natt był zaraźliwy, nie znam osoby, która by się nie śmiała słysząc jej śmiech.
-Zamawiamy Pizze . - dodałam po chwili
-Na to bym nie wpadła ! - usiadła Nati
-Wiem, znam cię . Dlatego ktoś tu mózg mieć musi ! - usiadłam na krześle
Obie spoglądałyśmy w drzwi oczekując dzwonka, jakiegoś znaku....Nic...Natt chodziła w te i we wte . Ja siedziałam i stukałam palcami o stół.
-Dobra ja idę po telefon zadzwonić do Zayna gdzie oni są...mieli tu być godzinę temu ! - westchnęłam
Ledwo pochwyciłam telefon usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast pobiegłam do holu. Przyjaciółka zaraz do mnie dołączyła.
-Która otwiera ? - spytałam
-Ty, bo to twój dom ! - zakomunikowała
-Mój dom, ale ty w nim mieszkasz, więc jeśli nadal chcesz w nim mieszkać, to lepiej otwórz...
Natalia westchnęła i otworzyła drzwi....nikogo za drzwiami nie było..
-No pięknie, i widzisz kogoś ? - odwróciła się do mnie.... - Kolejnym razem ty otwierasz... - za jej plecami stanął Niall
Szeroko się do mnie uśmiechnął i gestem zakomunikował, że mam być cicho. Objął Natalię. Aww jakie to słodkie hahah :D.
Ale przyjaciółka aż podskoczyła.
-Już mnie nie kochasz ? - Niall zesmutniał
-Kocham, ale nie strasz mnie tak więcej ! - Nati zaczęła ciężko oddychać
-To wejdźcie ... - za Niallerem ukazała się reszta zespołu
Z Zaynem wymieniłam nieśmiały uśmiech....znaczył dla mnie więcej niż tysiące słów.....zamknęłam po nich drzwi. Louis natychmiast skoczył mi na kanapę..
-Fajna chata ! - rozłożył się kompletnie- + miękka sofa !
-Macie coś do jedzenia ? - spytał Nialler szukając zapewne lodówki
-Tak, możesz sobie coś wyciągnąć. Lodówka jest w kuchni, jest o tam, po prawej . - wskazałam mu ją palcem
-O dzięki ! - przetarł ręce Horan oblizując się przy tym
Liam wyciągnął swoje PSP i zaczął grać....Podobno jego nowym hobby jest PSP. Louis mu dopingował.
-Dalej Liano ! Dawaj ! Tarzan z ciebie ! - wrzeszczał Louis
-Tak, Tarzan który śpiewa what makes you beautiful . - zaczął nucić
Nati parsknęła śmiechem.
-Oprowadzicie nas po Polsce ? - spytał w końcu Styles
-Pewnie ! - odpowiedziała z entuzjazmem Natt
-Będzie tam coś do jedzenia ? - spytał Niall
-Nie, żyjemy na pastwisku, będzie tylko trawa. ! - powiedział żartobliwie Louis
-A możemy ja i Aga zostać ? Musimy coś omówić....-powiedział spokojnie Zayn
-No okej ...- spojrzała na mnie badawczo, ja wzruszyłam ramionami...naprawdę nie wiem o co mu chodziło...
Więc wszyscy z zespołu + Natt (oprócz mnie i Zayna) po chwili wyszli z domu. Zamknęłam za nimi. Usiedliśmy z Zaynem na sofie, która spodobała się Louisowi
-Rzeczywiście ta sofa jest taka mięciutka.....-rozłożył się Zayn
Odpowiedziałam mu na to stwierdzenie ciepłym uśmiechem. Jednak po chwili chłopak spoważniał..
-Dlaczego nie powiedziałaś mi nic o wypadku ?
-Ja....pisałam ci czemu.....-westchnęłam
-Tak, ale przyrzeknij mi coś, że już zawsze będziemy wobec siebie szczerzy ... dobrze ? - chwycił mnie za dłonie i spojrzał głęboko w oczy....
Siedzieliśmy tak bardzo długo......tylko patrząc sobie w oczy.... Po chwili odwróciłam wzrok...nie umiałam już patrzeć na jego piękne, czekoladowe oczy....ich blask mnie raził...
-Kocham cie, wiesz ? - powiedział po chwili.
Czemu on do jasnej cholery mi gada takie słowa ? Nie, żeby to było źle, ale dziwnie się przy tym czuję, jakbym miała motyle w brzuchu.....nie wiem co na takie coś odpowiedzieć....widząc moją reakcję jeszcze szerzej się uśmiechnął....Dalej siedzieliśmy tak kilka godzin...po chwili reszta wróciła....słysząc otwierane drzwi podskoczyłam a Zayn zaczął się na cały głos śmiać...Nati sobie dorobiła klucze do mojego domku xD. Wieczorem zjedliśmy kolację i wcześnie poszliśmy się ogarnąć i położyć. Chłopcy spali na ziemi w salonie (Louis na sofie, ponieważ się uparł xD) , a ja i Natt w naszej sypialni... Zasnęłam szybko....potrafiłam przemyśleć jakoś ten sen o motocyklisty, kto to taki, ale za każdym razem, gdy lekarze z pogotowia próbowali mu ściągnąć kask budziłam się....chyba nigdy się tego nie dowiem....
Subskrybuj:
Posty (Atom)